"Wygadała się". Szok po słowach Żukowskiej o cenach prądu
Nawet o 30 zł mogą od lipca wzrosnąć ceny prądu. Wtedy bowiem zakończy się okres, w którym ceny prądu były zamrożone. Taką kwotę wskazała minister klimatu i środowiska Paulina Henning-Kloska, mechanizm mrożenia cen energii może zostać drastycznie okrojony. Na pomoc mają liczyć gospodarstwa domowe, które nie radzą sobie z nawet zamrożonymi cenami.
Ceny prądu w górę. "Polacy zostają pozostawieni samym sobie"
Podwyżki ceny prądu były jednym z tematów dyskusji w programie "Śniadanie Rymanowskiego" na antenie Polsat News. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Bogucki uznał, że koalicja rządząca po raz kolejny wprowadza Polaków błąd.
– "100 konkretów" nie są realizowane. Kończy się to tym, że Polacy zostają pozostawieni samym sobie, bo podwyżki wejdą w życie już po wyborach samorządowych i europejskich. A wtedy KO nie będzie starała się o głosy – powiedział parlamentarzysta. Jak podkreślił, gdyby nie rząd PiS, obywatele już dziś płaciliby wyższe ceny.
Monika Rosa z Nowoczesnej wyrażała nadzieję, że podwyżki nie będą wysokie. Z kolei przedstawiciel PSL zarzucił politykom PiS, że straszenie cenami prądu jest strategią wyborczą tej partii.
– Wszystkie partie kłamią, sytuacja jest dużo gorsza niż nam się wydaje. Obecne zapowiedzi to mydlenie oczu, bo nie da się obniżyć cen energii – stwierdził zaś wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak. Poseł Konfederacji zarzucił zarówno obecnej władzy, jak i poprzedniej ukrywanie tajemniczych kosztów w rachunkach za prąd. Według niego, aby naprawdę obniżyć ceny należy zreformować system certyfikacji CO2 albo z niego wyjść.
Żukowska o podwyżkach cen prądu. "Minie pół roku zanim się Polacy zorientują"
Najbardziej zaskakujące słowa w tej sprawie padły jednak z ust Anny Marii Żukowskiej z Lewicy. Zwróciła ona bowiem uwagę na czas wejścia w życie podwyżek.
– Dobrze, że one wejdą w lipcu a nie na przykład w sezonie grzewczym w grudniu. Bo realnie minie pół roku zanim Polki i Polacy zorientują się o ile to wzrosło – oceniła.